2013-06-27

Małgorzata Gutowska-Adamczyk "Niebieskie nitki"

Do tej pory przeczytałam 2 książki Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk: "Serenada, czyli moje życie niecodzienne" i „Mariola, moje krople...”. Pierwsza - zabawna, lekka, z przymrużeniem oka traktująca świat tzw. show biznesu i celebrytów. Jej główną bohaterką jest Kasia, łudząco podobna do odtwórczyni głównej roli popularnego serialu "Życie codzienne", którą zastępuje ją na planie. Polecam bardzo, jako lekkie i przyjemne czytadło na lato.


Druga książka tej autorki, moim zdaniem, genialna. Jej akcja toczy się w teatrze na miesiąc przed wybuchem stanu wojennego. Nie traktuje jednak tego tematu poważnie, ale z przymróżeniem oka. Jest w zasadzie tragikomedią, farsą, a teatr jest doskonałym miejscem na rozgrywanie się groteskowych scen, które w czasach PRL-u wcale takie groteskowe nie były. Tę książkę polecam także na leniwe letnie popołudnia i wieczory.


Małgorzata Gutowska-Adamczyk znana jest przede wszytskim z książki "Cukiernia pod Amorem". Słyszałam, szukałam jej nawet i chciałam przeczytać, ale jakoś mi w ręce nie wpadła. Do nadrobienia. Za to wpadły "Niebieskie nitki" - powieść dla młodzieży. Hmmm... młodzieżą dawno już nie jestem ;-) Książkę wyciągnęłam z bibliotecznej półki, bo nazwisko autorki wydało mi się znajome. I przeczytałam, i nie żałuję. A jak już sama będę "posiadała" młodzież, to jak znalazł, będzie lektura do podsunięcia.


W "Niebieskich nitkach" spotykają się cztery pokolenia. Jest prababcia - Bunia, jest babcia - Musia, mama - Isia i wnuczka - Linka. Same kobiety. Do tego podupadający pałac, przez nie zamieszkiwany, a przez wszystkich mieszkańców Mińska zwany dworkiem. Owszem pojawiają się mężczyźni, ale umówmy się, jak zwykle wprowadzają sporo zamieszania. Jest od niedawna były mąż Isi i obecny-nieobecny ojciec Linki. Jest Szymon - chłopak Hanki najlepszej koleżanki Linki, w którym ta ostatnia się skrycie podkochuje. Pojawia się Grzesiek, od przedszkola zakochany w Lince, próbujący zwrócić na siebie jej uwagę. Postać doktora Marka Śliwińskiego odgrywa niebagatelną rolę, gdyż aż trzy z czterech wspomnianych kobiet trafia "w jego ręce" - dosłownie i metaforycznie. Niespodziewanie i niby przypadkiem zjawia się Tadeusz Wójcicki, dawny lokator pałacu, dolokowany w czasach powojennych, gdy władze PRL zajmowały majątki. Ów jegomość ma niejasne i nie całkiem uczciwe zamiary wbec pałacu i jego mieszkanek.

Nie do końca jest to lekkie i przyjemne czytadło. Autorka porusza to mnóstwo tematów i problemów. Rozwód i rozpad rodziny, nieporozumienia ojca z córką, matki z córką z tego całego zamieszania wynikające. Walka męża z żoną o podział majątku. Bunt nastoletniej dziewczyny wobec wszystkiego, co zabrało jej dotychczasowe poukładane życie, a tym samym niechęć do opuszczenia własnego domu i przeprowadzkę do pałacu. Linka nie próbuje być nawet miła dla babci i prababci, żyje niejako obok nich. Dopiero zawał babci porusza w niej emocje i uczucia, które zbliżają ją z obiema starszymi paniami oraz z matką. Wtedy też okazuje się, że nie jest tak trudno opiekować się prababcią, zajmować domem i psem. Cały też czas Linka próbuje rozeznać się w swoich i nie tylko swoich uczuciach. Gdy traci nadzieję na miłość, okazuje się, że otrzymuje od losu możliwość wyboru, gdyż na horyzoncie pojawia się aż dwóch adoratorów. Ale wybór nie jest łatwy i oczywisty.

Czy wszystko kończy się dobrze? Cóż, nastoletnia miłość bywa kapryśna i bardzo zmienna. Bo i jak w tym wieku odczytywać własne, a co dopiero uczucia i emocje innych osób? Do tego potrzeba trochę doświadczenia, a to wiadmo, przychodzi z czasem, z wiekiem.

Autorka porusza w swojej książce też problem pijącego i agresywnego policjanta, ojca Grześka, który czuje się bezkarny w katowaniu swojej rodziny. Życie młodych ludzi nie jest pozbawione poważnych problemów, z którymi nie radzą sobie i co gorsza nie mają gdzie zwrócić się o pomoc.

Jak wspomniałam książka nie jest zbyt lekka, ale czyta się ją niemalże jednym tchem. Polecam.

2013-06-16

Maria Nurowska "Imię twoje..."

Czy wyruszyłabyś z bezpiecznego kraju na drugi koniec świata, żeby szukać męża? Dodajmy, męża, którego nie kochasz się za bardzo, z którym się jesteś w luźnych, przyjacielskich stosunkach? Elizabeth tak zrobiła. Pojechała szukać Jeffa, który zaginął na Ukrainie podczas naukowej ekcpedycji dotyczącej badań nad architekturą sakralną.


Elizabeth poznajemy, gdy siedzi w samolocie do Lwowa. Jest przerażona, bo nie zna tej części Europy, nie zna języka, jedzie szukać zaginionego męża i nie wie, co może ją na miejscu spotkać. W samolocie poznaje Andrew - prawnika, który wraca do swojego kraju z Kanady. Zamieniają kilka zdań, wymieniają się numerami telefonu i to wszystko. Elizabeth jeszcze nie wie, że spotkała miłość swojego życia. Ale jeszcze więcej niespodzianek czeka na nią we Lwowie.  Na miejscu okazuje się, że Jeff zaangażował się w działalność polityczną i wraz z dziennikarzem z opozycyjnej gazty prawdopodobnie został porwany. Następnie poznaje Oksanę, dziewczynę, z którą los zetknął jej męża kilka lat temu w USA, a która teraz siedzi w więzieniu za działalność w opozycji. Elizabeth dowiaduje się o istnieniu Aleka, małego 4 letniego chłopca, który okazuje się być synem Jeffa i Oksany. Oksana wymusza na Elizabeth przysięgę, że zabierze Aleka do Stanów, gdyby jej się coś stało. Poznaje starszą panią, Polkę, która przeżyła całe życie we Lwowie i choć mogła opuścić to miasto i pojechać do Polski, to zdecydowała się pozostać we Lwowie, który zawsze uważała za polski, bo tu na cmentarzu ma męża i syna. I sama także chce zostać tu pochowana. Andrew pomaga Elizabeth w uzyskaniu wszelkich informacji, bo oficjalne władze nie umiały odpowiedzieć na żadne jej pytania. Te wszystkie niespodzianki powinny skutecznie zniechęcić Elizabeth do dalszych poszukiwań i pozostawania w tym nieprzyjaznym kraju. Ona jednak decydyje się na pobyt na Ukrainie bez wizy, którą ma tylko na kilka dni. Teraz sama musi się ukrywać, a pomaga jej w tym Andrew i jego matka. 

Książka trzyma w napięciu, kolejne kartki przekłada się w nadziei na rozwikłanie zagadni zniknięcia Jeffa. Jednak autorka nie pozwala za szybko na rozwiązanie i nawet w kulminacyjnym punkcie nadal nie wiemy, co się stało z Jeffem. Zagadek jest coraz więcej. Nie pomaga nawet wyprawa Elizabeth do Czeczenii, gdzie prawdopodobnie mógł być przetrzymywany Jeff. Opowieść kończy się, gdy Elizabeth wie już, że znalazła miłość swojego życia, gdy wyjeżdża do kraju przez Polskę z małym Alekiem, którym będzie musiała się opiekować, choć nie ma o tym bladego pojęcia, ale miłość, jaką poczuła do tego malca, utwierdza ją w przekonaniu, że postąpiła słusznie zabierając go ze sobą.

W kolejnej książce Maria Nurowska kontynuuje opowieść o losach Elizabeth, Jeffa, Aleka i Andrew. Ale jeszcze jej nie przeczytam, więc tak samo, jak wy nie wiem, jak skończy się ta opowieść.