2013-07-31

Elizabeth Gilbert "I że Cię nie opuszczę..."

Mylił by się ten, kto sięgając po tę książkę myślał, że jest to "love story", nic podobnego, to co Elizabeth prezentuje w tej książce, to literatura faktu. Krótko można by nazwać studium małżeństwa. Jest o historii małżeństwa, jest o zwyczajach w różnych zakątkach świata, na okoliczność ślubu i małżeństwa Elizabeth przepytuje spotkane na swojej drodze kobiety. A wszystko to po to, aby autorka przekonała się do małżeństwa. Dlaczego w ogóle zajmuje się tym tematem i postanawia się do małżeństwa przekonać?


Otóż dlatego, że jedno małżeństwo ma już za sobą, dodać trzeba, że zakończone porażką, tj. paskudnym rozwodem, z którego i ona i jej mąż, wyszli poranieni i mocno zniechęceni do ponownego małżeństwa.

Elizabeth znalazła nową miłość i wraz z Filipe postanowili, że nigdy się nie pobiorą. Filipe jest także rozwiedziony i niechętnie nastawiony do instytucji małżeństwa. Chcą żyć długo i szczęśliwie, ale bez ślubu. Niestety los chciał, że muszą się pobrać, gdyż Filipe został deportowany z terytorium Stanów Zjednoczonych i jedynym sposobem, aby oboje mogli żyć w Stanach jest właśnie ślub, którego wcale nie pragną, a wręcz przed nim uciekali.

Podczas przygotowywania dokumentów i odbywającego się procesu Elizabeth i Filipe podróżują po Azji Wschodniej. Elizabeth ma czas, aby przygotować się do myśli, że po raz kolejny sanie na ślubnym kobiercu. Rozważa wszystkie za i przeciw, i szuka wszelkich informacji na temat małżeństwa, zarówno w badaniach naukowych, jak i w rozmowach ze zwyczajnymi kobietami.

Na uwagę zasługują nazwy kolejnych rozdziałów, które porządkują i Elizabeth i nam obraz małżeństwa. Są więc rozdziały pt.: "Małżeństwo a niespodzianki", "Małżeństwo a oczekiwania", "Małżeństwo a historia", "Małżeństwo a zadurzenie", "Małżeństwo a kobiety", "Małżeństwo a autonomia", "Małżeństwo a działalność wywrotowa", "Małżeństwo a ceremonia".

Dopiero dwa ostatnie rozdziały przynoszą upragnioną odpowiedź na rozterki Elizabeth. W rozdziale o wywrotowości małżeństwa dowiadujemy się, że Elizabeth natrafiła na raport brytyjskiego uczonego, który wysnuwa wniosek, że małżeństwo i rodzina to najmniejsza komórka społeczeństwa, która to społeczeństwo tworzy i jednocześnie burzy. Tworzy, gdyż podlega prawu i jednocześnie burzy, bo nikt nie jest w stanie ingerować w tę najmniejszą społeczną komórkę. Nikt nie wchodzi milionom par do łóżka i nikt nie zna toczących się tam nocnych dyskusji. Ta część jest niekontrolowalna i taka pozostanie na zawsze. Ponadto małżeństwo/para nie pozwala na ingerowanie w jej wewnętrzne reguły, rytuały, tradycje, itp. Każde małżeństwo wychowuje dzieci po swojemu, nikt nie może się do tego mieszać. Każda para ma własne reguły i swoje małe sekrety, o których nie wie i nie dowie się nikt. Ta cząstka jest poza wszelką kontrolą społeczną. Ta wieść pokrzepia Elizabeth.

Czy warto tę książkę przeczytać? Tak, jeśli nie jesteś nastawiony czytelniku na kontynuację "Jedz, módl się, kochaj". Bo owszem bohaterów mamy tych samych, ale nie jest to powieścidło na letni, leniwy wieczór, więc można być nieco rozczarowanym.

2013-07-02

OSHO "Intuicja. Wiedza wykraczająca ponad logikę"

Przeczytałam kilka książek OSHO. Pierwszą dostałam od przyjaciółki w prezencie - „Kreatywność. Uwolnij swą wewnętrzną moc“. Potem wpadły mi w ręce kolejne:
  • OSHO „Bliskość. Zaufaj sobie i innym”
  • OSHO „Dojrzałość. Odpowiedzialność bycia sobą”
  • OSHO „Empatia. Najpiękniejszy rozkwit miłości”
  • OSHO „Kreatywność. Uwolnij swą wewnętrzną moc“
  • OSHO „Księga ego. Wolność od iluzji”
  • OSHO „Radość. Poczucie szczęścia, które masz w sobie”
  • OSHO „Seks się liczy”
  • OSHO „Świadomość. Klucz do życia w równowadze”
Bardzo trudno jest pisać o książkach OSHO, je trzeba po prostu przeczytać. Jeśli zdarzyło się Wam czytać filozofów, np. Arystotelesa, Paltona, to książki OSHO są napisane takim właśnie językiem - językiem filozofii. Nie są proste, trzeba czytać je w skupieniu i podążać uwagą za słowem. Są też napisane językiem przypowieści, jak Ewangelie. Żeby odczytać ich sens trzeba słowo w słowo przeczytać "przypowieść", gdyż każde słowo ma znaczenie. Inaczej nie zrozunie się ich znaczenia i sensu.


O czym zatem jest książka "Intuicja. Wiedza wykraczająca ponad logikę"? OSHO prezentuje w niej inne patrzenie na człowieka i świat. Zachęca, aby spojrzeć na wszystko świeżym, nieskarzonym dotychczasową wiedzą o świecie spojrzeniem. Na świat, który nas otacza należy patrzeć jak małe dziecko, dla którego wszystko jest nowe i zachwycające. Obserwując małe dzieci i ich zabawę, to jak bardzo zawsze są "tu i teraz", można się tego od nich uczyć. Po przeczytaniu tej książki zrozumiałam, co znaczy "być jak dziecko" i "narodzić się na nowo". Zrozumiałam też, co to znaczy ćwiczyć uważność (z tym terminem spotkałam się w kilku numerach magazynu Sens). Gdy dorastamy, szkoła, społeczeństwo, narzucone normy i zwyczaje, tradycja, pozbawiają nas tej dziecięcej uważności i świeżości w patrzeniu na świat. Wiedza, którą zdobyliśmy przeszkadza nam w poznaniu nowego, np. gdy wybieramy się w podróż np. do Londynu, to bardzo dużo wiemy już o tym miejscu, mamy określone wyobrażenie o tym miejscu, co przeszkadza nam w prawdziwym poznaniu tego miejsca. Podobnie jest z ludźmi - sprzedawczyni, dyrektor, rolnik, prawnik - to etykiety, one nie mówią nic o człowieku, ale z tą wiedzą poznajemy nową osobę i już mamy nałożony pewien filtr, który przeszkadza nam w prawdziwym poznaniu tego konkretnego człowieka. W zasadzie prawie nigdy nie dochodzi do prawdziwego spotkania, spotykają się nie ludzie, ale wyobrażenia, wiedza, przekonania, uprzedzenia, stereotypy. OSHO mówi, że aby spotkać drugieo człowieka trzeba to wszystko odrzucić i być jak niewinne dziecko.

Dlaczego intuicja w tytule? Bo własnie tej intuicji jesteśmy pozbawieniu. Nie ufamy jej, bo ona jest "nienaukowa", nikt nie potwierdził badaniami czegoś takiego, jak intuicja. Czasem tylko mówi się o "kobiecej intuicji" i OSHO przyznaje, że kobiety mają jej rzeczywiście więcej niż mężczyźni, którzy zawsze bardziej ufają rozumowi, racjonalnym argumentom.

Oto kilka cytatów:
  • "Głupie umysły traktują wszystko w kategorii posiadania" - to konkluzja opowieści o dwóch generałach walczących o dostęp do rzeki (wody). Gdy w okolicy pojawił się Budda obaj zjawiają się u niego po radę. Budda tłumaczy im, że są ślepcami, walcząc o wyłączność do rzeki, która z powodzeniem może dostarczyć wody nie dla dwóch, ale dla wielu królestw. Nie ma potrzeby zabijać ludzi, nie ma potrzeby walczyć o coś, co jest naturalnym darem, i nie ma po co wyznaczać na rzecze granicy. Budda mówi im, że nie ma potrzeby, aby ktoś był właścicielem rzeki. Generałowie uważali, że najpierw muszą wywalczyć dostęp do rzeki, posiąść ją, aby korzystać z wody.
  • "Prawa półkula to półkula sannjasina, tego, który przedkłada poznanie swojej wewnętrznej istoty, zaznanie wewnętrznego spokoju, błogości; tego, którego nie obchodzą przedmioty." - większość ludzi jest praworęczna i posługuje się lewą półkulą, która odpowiada za logiczne racjonalne myślenie, analizę, wnioskowanie, naukowe argumentowanie. Mamy też prawą półkulę, która jest "intuicyjna, nielogiczna, nieracjonalna, poetycka, twórcza, romantyczna".
  • "Jeśli dominuje u ciebie lewa półkula mózgu będziesz miał życie pełne sukcesów; będzie ono tak pomyślne, że w wieku czterdziestu lat dostaniesz wrzodów; w wieku czterdziestu pięciu lat przejdziesz co najmniej jeden lub dwa ataki serca. W wieku piędziesięciu lat będziesz prawie martwy - ale martwy z sukcesem! Możesz się stać wspaniałym naukowcem, ale nie staniesz się wspaniałą istotą. Możesz zgromadzić ogromne bogactwa, ale stracisz to, co ma prawdziwą wartość. Możesz podbić cały świat, jak Aleksander, ale twój wewnętrzny świat zostanie nie odkryty."
  • "Konflikt toczy się w człowieku. Jeśli go tam nie rozwiążesz, nie rozwiążesz go nigdzie indziej." "Walka nie toczy się na zewnątrz, walka jest w tobie."
  • "Dopóki nie uporasz się ze sobą, będziesz wytwarzał jeszcze więcej prolemów. Jeśli wejdziesz w związek twoje problemy podwoją się."
  • "Ludzie nie czują, nie są wrażliwi, nic ich nie ekscytuje. Słońce wschodzi, a w nich nie wschodzi nic; patrzą na wschód słońca pustymi oczyma."