2014-11-27

Grażyna Jeromin-Gałuszka „Oczy Marzanny M.”

Można latami się znać, ale tylko powierzchownie, nie zadając sobie trudu, aby zaangażować się w głębszą relację. I dziać się tak może zarówno w rodzinie, jak i w gronie znajomych, czy tzw. "przyjaźniach". Jak długo można ślizgać się po powierzchni? Czy los nie upomni się o zaangażowanie? Ale jak pamiętamy z Małego Księcia - oswojenie wiąże się z bólem, troską o drugą osobę, a na to nie każdego stać. Czy umiemy to zrobić? Czy cztery przyjaciółki z książki "Oczy Marzanny M.": Kamila, Magda, Ramona i Julia potrafiły przełamać tę powierzchowną relację, jaka je łączyła przez lata? Czy musiało dojść do dramatycznych wydarzeń, aby każda z nich stanęła najpierw w prawdzie o sobie, a potem w prawdzie o relacji, którą zbudowały? Jak długo można żyć w oparciu o mistyfikację? Jak długo pod przykryciem banalnych rozmów i udawanego dobrego humoru można skrywać prywatne dramaty i niepowodzenia? Wszystko do czasu. Los się o nas upomni i w najmniej odpowiednich okolicznościach "wywoła nas do tablicy", abyśmy otworzyli oczy na prawdę przede wszystkim o sobie.


Prawda wyzwala, i tak samo stało się w pewien sierpniowy wieczór, kiedy ktoś oddał strzał do czterech kobiet. A przecież nic nie zapowiadało katastrofy. I to spotkanie miało być takie samo, jak wszystkie poprzednie. Cztery przyjaciółki ze szkolnej ławy, dziś już dorosłe zbliżające się do czterdziestki kobiety, jak co pięć lat spotkały się w domu Juli. Wszystko jest takie samo od lat, lekkie opowieści o udanym i szczęśliwym życiu, dobre jedzenie, wspomnienia z lat szkoły średniej, nawet takie samo wino, którym po raz pierwszy upiły się na szkolnej wycieczce. Gdy pada strzał, który trafia Julię, pozostałe kobiety zostają wyrwane z letargu i podczas, gdy Julia dochodzi do siebie w szpitalu, one porządkują swoje życie opowiadając sobie nawzajem o porażkach i niepowodzeniach, które je spotkały w ich na pozór szczęśliwym życiu. Jednocześnie próbują rozwiązać zagadkę, kto i w jakim celu do nich strzelał w sierpniowy wieczór, gdy prowadziły miłą pogawędkę na tarasie domu Juli.

Książka "Oczy Marzanny M.", jak każda książka Grażyny Jeromin-Gałuszki, nie jest tylko lekką i przyjemną powieścią dla zabicia czasu. Pokazuje, że pod niby pozornie szczęśliwym życiem każdego z nas, mogą skrywać się sprawy i "demony", z którymi wcześniej lub później będziemy musieli się rozprawić. I nie ma się co za bardzo zżymać na takie koleje losu. To lekcja, którą trzeba dobrze odrobić, aby dalej już nie popełniać tych samych błędów. Gdyby cztery główne bohaterki na spotkaniach naprawdę ze sobą rozmawiały, a nie tylko prowadziły lekką i przyjemną pustą konwersację, gdyby odważyły się wcześniej na szczerą "spowiedź", być może wcześniej mogłyby naprawić swoje związki lub uniknąć kłopotów: anoreksja córki Kamili i zdradzający ją mąż, alkoholizm Ramony i jej neurotyczny, niedojrzały partner, zdrada Magdy, życie w kłamstwie Juli, która miłość swego życia miała tuż obok, a nie dostrzegała jej zupełnie. Dobrze, że wszystkie bohaterki włącznie z tytułową Marzanną M. przechodzą metamorfozę i znajdują rozwiązanie swoich problemów. Podczas lektury tej powieści można pokusić się o analizę własnego życia. Moim zdaniem książkę warto przeczytać, nie tylko w tym celu, ale przede wszystkim, aby dowiedzieć się kim jest owa tytułowa Marzanna M. ;-)

2014-11-26

2. urodziny Fraszka&Books

Największym prezentem dla mnie jest to, że nie zaprzestałam prowadzenia bloga Fraszki&Books. Jednak mogę prowadzić "projekty" długoterminowe - mimo iż jest mi wiadome, że raczej, bliżej mi do "projektów" krótkoterminowych, co cechuje wszystkie osoby z tzw. "słomianym zapałem". Ci co go mają - wiedzą o czym mówię! Nie jest łatwo z tym żyć! Chociaż im jestem starsza, tym lepiej sobie z tym radzę.

Wróćmy jednak do książek. Przygotowałam chmurę tagów, która pokazuje, jakich autorów możecie na tym blogu znaleźć:


PS. Nieco statystyki: od początku 5936 wejścia, 54 postów opublikowanych, 6 postów roboczych - zgoła innych niż te, które były rok temu. A rok temu było tak: od początku 1853 wejścia, 35 postów opublikowanych, 6 postów roboczych ;-)

2014-11-23

Katarzyna Michalak "Bezdomna"

"Nie pogardzaj drugim człowiekiem, dopóki nie poznasz jego historii, Może się bowiem okazać, że znalazł się na dnie przez nieszczęście, chorobę lub ludzką podłość, zaś dla ciebie Los - jako lekcję pokory - szykuje podobną niespodziankę".

Tę książkę chciałam przeczytać już dawno temu, ale dopiero niedawno trafiła w moje ręce. A gdy przeczytałam powyższe motto - pomyślałam sobie - to będzie mocna książka. Przy czym zgadzam się z powyższym stwierdzeniem w 100% - życie zawsze utrze nam nosa w ten czy inny sposób, bo żyjąc musimy przerobić kilka lekcji, dzięki którym mamy szansę stać się lepszymi ludźmi.


Aśka, dziennikarka najbardziej poczytnego w kraju tabloida, dzięki niespodziewanemu zbiegowi okoliczności poznaje w Wigilijny wieczór dramatyczną historię Kingi i ma szansę stać się lepszym człowiekiem. Lecz o tym, czy zwycięży w niej ludzkie współczucie, czy egoistyczna chęć zdobycia dziennikarskiej nagrody za najlepszy materiał, dowiemy się pod koniec snutej przez Katarzynę Michalak opowieści o życiu Kingi.

Historię Kingi można by streścić w kilku zdaniach: jako młoda dziewczyna zakochuje się, zostaje porzucona. Gdy Kinga jest już studentką, jej była miłość pojawia się ponownie. Chłopak znów ją odtrąca, gdy dowiaduje się, że jest ona z nim w ciąży. W wyniku złej decyzji Kinga wychodzi za mąż za niewłaściwego człowieka, bo ten, którego kocha odtrąca ją po raz kolejny. Dziecko jednak nie przychodzi na świat - Kinga je poroniła. Ale już tkwi w niewłaściwym związku, niekochana, pogardzana i zdradzana. Gdy znów w jej życiu pojawia się jej dawny chłopak, tym razem już dorosły, ale wciąż niedojrzały facet, Kinga ponownie zachodzi z nim w ciążę. A na wieść o tym facet znów znika. Tym razem dziecko szczęśliwie się rodzi. I być może wszystko ułożyłoby się dobrze, gdyby nie depresja poporodowa, na którą zapada Kinga, a która przybiera ostrą fazę psychozy poporodowej. Z chwilą narodzenia dziecka Kinga zaczyna panicznie bać się o zdrowie i życie córeczki - nie śpiąc, nie jedząc, zaczyna słyszeć i widzieć rzeczy, które w jej mniemaniu zagrażają życiu dziecka. Chce je za wszelką cenę uratować. Wyjeżdża do rodzinnego domu, gdzie nawet najbliżsi nie widzą lub nie chcą widzieć jej stanu. Kinga z niewyspania, z wyczerpania widzi rzeczy, których nie ma, bojąc się o los dziecka, chce ją ukryć. W środku nocy ucieka do pobliskiego lasu i chowa dziecko w mchu, aby zmylić pościg, sama ucieka w drugą stronę i wyrzuca kocyk dziecka do rzeki, wybiega na drogę, zostaje potrącona przez auto, w wyniku czego zostaje przewieziona do szpitala i tam po trzech dniach budzi się w panice o zdrowie i życie dziecka. Od tej chwili Kinga obwinia się o śmierć dziecka. Trafia do szpitala psychiatrycznego, a gdy z niego wychodzi, nie ma dokąd wracać i staje się bezdomną. Postanawia popełnić samobójstwo, chowa się w śmietniku, gdzie połyka wyniesione ze szpitala tabletki, ale tam w Wigilijny wieczór zauważa ją Aśka.

Książka porusza wiele społecznych problemów: bezdomność, która może dotknąć każdego w wyniku złych decyzji, czy niefortunnych zbiegów okoliczności, depresja poporodowa - temat tabu, zwłaszcza obecnie w dobie baby boomu, pęd do szukania przez media sensacji, albo co gorsza zmienianie faktów, retuszowanie zdjęć, aby skandal wywołać. Książka stawia pytanie o granice rzetelności dziennikarskiej. Pyta też, gdzie są położne, które powinny na domowej wizycie po porodzie rozpoznawać stan młodej mamy i w razie takiej potrzeby pomóc.

Tę książkę powinna przeczytać każda kobieta i każdy mężczyzna. Jest w niej tak wiele emocji i dramatyzmu, że łzy płyną strumieniami. Poza tym czytelnik zaczyna weryfikować swoje poglądy, bo książka wstrząsa i przewraca do góry nogami, to, co zwykliśmy uważać za normalny świat. A ten normalny świat pogardza losem pojedynczego człowieka, nie tylko bezdomnym, ale każdym istnieniem, które może stać się świetnym medialnym materiałem na pierwsze strony gazet.