2016-04-26

Jonas Jonasson "Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął"

Jestem na na 171 stronie tej książki i bardzo jestem ciekawa jej dalszego ciągu. Nieco przeraża mnie niefrasobliwość staruszka i jego kompanów w zabijaniu ludzi, nawet jeśli są bandziorami. Do tej pory zginęło już 3 opryszków ze świata przestępczego, 2 jednego dnia. Trochę to jednak straszne, nawet, gdy są zabijani w obronie własnej, niejako niechcący, przypadkiem, no może poza pierwszym.


Nic to, czytam dalej. Mam nadzieję, że dalej takich akcji będzie mniej, a za to będzie coś bardziej interesującego, poza polityką, której już sporo było. Książka napisana jest tak, że jeden rozdział traktuje o teraźniejszości stulatka Allana, a kolejny przybliża nam jego dzieje niemal od narodzin. 

Czy ktoś czytał już tę książkę? Ciekawa jestem Waszych opinii. Okładka "krzyczy", że opowieść o stulatku zachwyciła 1,5 miliona czytelników. Mnie na razie nie zachwyciła, a nawet zastanawiałam się nad jej porzuceniem. Postanowiłam dać jej jednak szansę i czytam dalej.

PS (17.05.2016) Książkę przeczytałam do końca. Kiedy ją czytałam, to nie mogłam się od niej oderwać, tak fascynujące przygody w swoim życiu miał ów tytułowy stulatek, ale jak już się oderwałam od książki, to zawsze na kilka dni. Książkę, jednak zdecydowanie polecam. 

2016-04-13

Hanna Kowalewska "Tego lata, w Zawrociu"

Pierwszy raz tę książkę przeczytałam u mojej przyjaciółki Węgierki, mieszkającej na Słowacji, która studiowała języki słowiańskie, w tym język polski, stąd taka pozycja w jej biblioteczce. To było dawno temu. Do dziś przeczytałam tę książkę 4 razy. Może ktoś z Was powie, że to strata czasu, czytać wielokrotnie te same książki, jest przecież tyle innych interesujących lektur. Zgadza się i na samą myśl, że w moim życiu nie zdążę przeczytać wszystkiego, co bym chciała, co już zostało napisane, nie wspominając tych książek, które dopiero zostaną wydane, to robi mi się smutno.


Lecz proza Kowalewskiej warta jest, aby ją czytać i to wielokrotnie. Uwielbiam jej styl. Samo czytanie kolejnych zdań sprawia mi przyjemność, lubię zwłaszcza jej krótkie wiele mówiące mocne zdania. A poza tym nie jest to lekka i przyjemna proza. Pozwala zagłębić się nie tylko w uczucia i nastroje bohaterów, ale też w swoje własne. I chyba dlatego tak lubię książki tej autorki.

W 2010 roku byłam na bardzo interesującym spotkaniu autorskim (promującym "Inną wersję życia"), z którego powróciłam z autografem w moim egzemplarzu Zawrocia. Gdy pierwszy raz czytałam Zawrocie, nie wiedziałam, że autorka napisze jej kolejne części i to aż 4. Cykl o Zawrociu, a raczej o Matyldzie Malinowskiej-Just, składa się z 5 książek:
  1. "Tego lata, w Zawrociu" 1997 r.
  2. "Góra śpiących węży" 2001 r.
  3. "Maska Arlekina" 2006 r.
  4. "Inna wersja życia" 2010 r.
  5. "Przelot bocianów" 2011 r.
W "Tego lata, w Zawrociu" poznajemy Matyldę, która otrzymała spadek - posiadłość zwane Zawrociem od nieznanej i znienawidzonej babki. Dla Matyldy to wyprawa w nieznane rewiry rodzinnej przeszłości. Czy uda jej się dowiedzieć, dlaczego to właśnie ona otrzymała posiadłość, a nie reszta rodziny, która pozornie nie była skłócona z babką Aleksandrą? Przebijając się przez niedostępne mroki przeszłości, Matylda będzie musiała rozpoznać, kto jest przyjacielem, a kto śmiertelnym wrogiem. Czy pomogą jej w tym zapiski z pozostawionych przez babkę rodzinnych pamiętników? Poznając dzieje nieznanej rodziny, Matylda poznaje również siebie samą i powoli zmienia się, a także zaczyna inaczej patrzeć na siebie i swoje życie, a nawet na życie i decyzje babki Aleksandry.

Oczywiście nie poprzestałam na przeczytaniu pierwszej tylko części, za sobą mam już "Górę śpiących węży", a teraz zabieram się za "Maskę Arlekina".