2016-11-22

Krystyna Mirek "Szczęście all inclusive"

Za oknem szary, bury listopad. Marzysz o ciepłych krajach? Ja też :-) A może by tak się przenieść do słonecznej Grecji? Teleportacji jeszcze nie wymyślono, ale za sprawą ciepłej i jednocześnie śmiesznej, a momentami refleksyjnej, książki Krystyny Mirek jest to możliwe. Słoneczna plaża, zapach ciepłego wiatru i smak wspaniałej oliwy oraz chleba i serów - to wszystko jest na wyciągnięcie ręki. Do tego trochę miłosnych komplikacji kilku par i przepis na spędzenie kilka miłych wieczorów gotowy.


Już sama okładka zachęciła mnie, aby tę książkę wziąć do ręki. Po przeczytaniu innej książki tej autorki, wiedziałam, że mogę liczyć na dobrą opowieść. I nie pomyliłam się. Jest tu spora grupka interesujących bohaterów, a sama opowieść, choć wiemy, że zmierza do happy endu, to jednak nie bez komplikacji. Jest tu sporo ciepła i to nie tylko tego, które zapewnia greckie słońce, ale też tego ludzkiego. Gdy nie można liczyć na bliskich, znajdują się obcy, nieznani ludzie, którzy kilkoma gestami, słowami potrafią wesprzeć i pomóc.

Trudno tutaj wskazać jednego głównego bohatera, bo to opowieść o kilku osobach. Na początku poznajemy Beatę i jej chłopaka Kacpra. Beata liczy na premię i zasłużony urlop, jednak traci prace i musi zmierzyć się z rzeczywistością - brakiem pieniędzy i narzeczonym, który żyje na jej koszt i nie zamierza nawet szukać pracy. Gdy nadarza się okazja pracy w luksusowym hotelu na Krecie, Beata decyduje się, nie bez oporów i wątpliwości, jednak tam polecieć i podjąć prace w roli pokojówki. Na miejscu poznaje Agnieszkę, która w tym hotelu pracuje już od pięciu lat i zachwala takie życie. Nie jest ono jednak wolne od trosk związanych z życiem uczuciowym, w którym niemałą rolę odegra przystojny Grek o imieniu Kostas.

Do tego samego hotelu przybywa piękna i energiczna szefowa kobiecego pisma Oliwia z mniej już energicznym narzeczonym Jakubem, który zachodzi w głowę, jakim cudem tak wpływowa kobieta zwróciła uwagę właśnie na niego. Czy ten związek ma szansę na przetrwanie i jakie plany wobec sympatycznego Jakuba ma wielkomiejska Oliwia - na początku trudno się tego domyśleć.

Na luksusowych wakacjach pojawia się też sympatyczna, choć mocno zmęczona rodzina z sześcioletnim Frankiem, u którego zdiagnozowano ADHD. Ale czy na pewno o to tutaj chodzi? Greckie wakacje otwierają oczy mamie Franka, Alinie i sprawiają, że w końcu odnajduje ona drogę do własnego dziecka.

Książkę pochłonęłam w dwa wieczory i jeden niedzielny poranek. Ciężko było się od niej oderwać. I jak to zwykle bywa, gdy polubimy bohaterów, żal się było z nimi rozstawać.